wtorek, 11 listopada 2014

Borderline czyli "osobowość z pogranicza". Psycholog: Każdy z nas zna kogoś takiego [wywiad]

– Ci ludzie nie widzą, kim są – mówi o osobach z borderline dr hab. Krystyna Drat-Ruszczak. Zdaniem ekspertki, mogą oni posiadać wysokie kompetencje, ale na własne życzenie nie osiągną sukcesu w pracy. Nie zbudują trwałego związku, a ich najbliżsi nie są w stanie z nimi wytrzymać.

Czy każdy z nas zna kogoś, kto ma zaburzenie borderline?

Dr hab. Krystyna Drat-Ruszczak: Objawy borderline w naszym otoczeniu są dość powszechne i każdy na pewno zna taką osobę.

Borderline to inaczej "osobowość z pogranicza". Co to znaczy?


Chodzi o pogranicze między nerwicą a psychozą, choć nie jest to ani jedno ani drugie. To określenie brzmi bardzo poważnie i w sumie niewiele wyjaśnia. Bo na pewno nie jest to takie zaburzenie jak na przykład schizofrenia, ale też nie jest to klasyczna nerwica. Chorzy na psychozy uważają, że są zdrowi, neurotycy inaczej – wiedzą, że mają problem i dość chętnie szukają pomocy. Osoby borykające się z borderline słabo widzą swój problem. Są gotowe oskarżać innych i świat, nie ufają terapeutom, ale mają kontakt z rzeczywistością, choć nie umieją się w niej znaleźć. Rzeczywistość sprawia im ból.

Jak borderline ma się do narcyzmu?


Narcyzm to zaburzenie bardzo "oswojone", wszyscy o nim mówią, socjologowie o nim piszą. Narcyz jest pewny siebie, nastawiony na sukces. To ktoś, komu wiele się udaje lub przynajmniej chce on myśleć i mówić innym, że mu się udaje, że wspaniały jest. Osoby z borderline są przeciwieństwem narcystycznych. Nic im się nie udaje. Z niczego nie są zadowoleni. Wszyscy są przeciwko nim.

To znaczy?


Głównym problemem osób cierpiących na borderline jest to, że nie wiedzą, kim są. Prezentują różne obrazy siebie. Raz zachowują się kompetentnie, myślimy: „o! to ktoś kto umie to i to!”. Ale innym razem ten ktoś, tego samego nie umie. Jego kompetencje zależą od nastroju, od kontekstu, są ulotne, łatwo się gubią..

A jaki jest naprawdę?


Współcześnie bardzo trudno powiedzieć, jaki ktoś jest „naprawdę”. Nasze czasy charakteryzują się tym, że nie ma w nich jednej, powszechnej, „prawdziwej” prawdy. Ktoś, kto jest kelnerem lub hostessą dziś, jutro jest studentem arabistyki albo alterglobalistą. Nasze istnienie – jak to określa znany psycholog Kenneth Gergen – jest „namiastkowe” – umiemy, bo musimy umieć, podejmować zawody, kariery, prace, „na chwilę”. Współczesne kariery, tak właśnie widzi to Gergen, „ rozkładają się jak namiot Beduina i zwijają o świcie”. Jesteśmy w stanie podjąć pracę, którą wykonujemy przez tydzień lub dwa, czasem tylko po to, by wzbogacić CV i mieć szansę na następną, równie chwilową, pracę. Kiedyś wierzyliśmy, że jest jakieś prawdziwe Ja, które ukrywa się pod tym fałszywym, prezentowanym publicznie. Dziś, są nasze „autoprezentacje” i wszystkie są prawdziwe, bo i nasza tożsamość jest chwilowa. Jesteśmy kimś teraz, a za chwilę kimś innym, w innym zdarzeniu, w innej odsłonie na Facebooku, Tym bardziej trudno jest powiedzieć, jaka osoba z borderline jest naprawdę.

A co o niej wiemy?

Wiemy, że nie radzi sobie ze sobą i prezentuje różne obrazy siebie. Ich problemem są ich własne zachowania autodestrukcyjne: samookaleczenia, jak cięcie się, czy też poważniejsze próby samobójcze. Motorem tych zachowań są bardzo silne negatywne emocje, ataki lęku, rozdrażnienie i złość. Te osoby nie wiedzą, jak sobie a tymi negatywnymi emocjami poradzić, co z sobą zrobić.

Skąd się to bierze?

Poza impulsywnością, która jest cechą układu nerwowego, z którą przychodzimy na świat, to również wyobrażenia na swój temat, czyli to, co mocno tkwi w głowie danej osoby. Na silne, negatywne pobudzenie emocjonalne nakłada się poczucie beznadziejności, paniki, rozpaczy lub… pustki.

Czy taka osoba odnajduje się w pracy?

Charakterystyczne dla osób z borderline jest tzw. pozorna kompetencja. Polega ona na tym, że w jednym momencie ktoś się do czegoś nadaje i robi coś dobrze. Szef myśli sobie: ta osoba świetnie zna języki, pojechała w delegację do Włoch i sprawdziła się znakomicie, załatwiła wszystko co trzeba, jest świetna. Szybko okazuje się, że ta osoba drugi raz tego nie powtórzy. Jej kompetencja zależy od jej nastroju, nie wiemy czy coś zrobi czy nie, nie wiemy czy pokaże to co umie, nie możemy na niej polegać. Są chwile (krótkie), w których jest świetna i chwile (dużo dłuższe i dużo ich więcej), w których nie umie tego co umiała!

Czy borderline jest skutkiem ubocznym naszych czasów?

Tak, zdecydowanie uważam jest to negatywny efekt naszych czasów. Borderline jako zaburzenie pojawiło się w klasyfikacji chorób dopiero w latach osiemdziesiątych. Wcześniej ta diagnoza była bardzo rzadka, właściwie dość „ekskluzywna”. W latach 70-tych znałam jedną osobę z tym zaburzeniem, co budziło duże zaciekawienie. Współcześnie niemal każda osoba „trudna”, która nie radzi sobie sama ze sobą, jest wybuchowa, „niezrównoważona”, a zarazem ma pretensje nie do siebie lecz do innych, jest określana jako osoba z zaburzeniem borderline. Dziś to dość powszechna dolegliwość.

Jak bardzo?

Według badań nawet 10 procent populacji, szczególnie jeśli dodamy osoby z zaburzeniami odżywiania się, z których poważna część prezentuje także osobowość borderline.

Jak te osoby odnajdują się w społeczeństwie?

Nie odnajdują się. Relacje z innymi są dla nich najtrudniejsze, przerzucają się, i to dość szybko, od błagania do gróźb. Zachowują się tak, jakby gorączkowo starały się zatrzymać drugą osobę, jakby bały się, że zostaną porzucone. Zarazem, wcale nie szanują tego, kto się przy nich zatrzyma, gotowe go zdeprecjonować, wyśmiać, poniżyć. Inni są albo fantastyczni albo kompletnie do niczego – osoby borderline nie znają półcieni – jest „super” albo „masakrycznie”, „super” albo „normalnie, szok” (czyli nienormalnie źle). Innym trudno te stany znieść, ale osobie borderline ze sobą jest jeszcze trudniej.

Dlaczego tak się dzieje?

Jedna z popularnych koncepcji mówi, że przyczyną jest unieważniające środowisko - otoczenie, które lekceważy uczucia i przekonania drugiej osoby. Mówisz na przykład, że coś cię drażni lub nudzi, a twoja matka lub twój przyjaciel dziwią się: „Jak to?” Denerwuje cię? To dziwne… Nikogo innego to nie denerwuje”. To co czujesz, zostaje w ten sposób zakwestionowane, poddane w wątpliwość. Zostajesz jakimś dziwakiem, leniem, głupkiem, kimś totalnie nieudolnym. Dowiadujesz się, ze to co czujesz jest niewiarygodne. Całkiem niedawno przeprowadzono eksperyment, w którym dwie grupy badanych skazano na porażkę, dając im do wykonania nierozwiązywalne zadanie matematyczne. Obie grupy wyrażały swoje uczucia: złość, rozczarowanie, frustrację. Ale jednej mówiono: spokojnie, wszyscy się tak czują, to niefajne zadanie i każdy się na nim wykłada. Drugiej grupy powiedziano :” O! Jesteś pierwszą osobą, która tak mówi, wszystkim poza tobą poszło świetnie. To dziwne, ze masz trudności”. Uczucia pierwszej grupy potwierdzano, uczucia drugiej – unieważniano. Osoby z drugiej grupy, te unieważniane, reagowały potężnym stresem – wszystkie mierzone wskaźniki stresu były tu bardzo wysokie. Udowodniono, że unieważnianie jest silnie toksyczne a przecież w czasach, gdzie każdy „wie lepiej”, jest dość powszechne. Jesteśmy nastawieni na NASZE racje, a nie na to, by potwierdzać racje, czy też emocje, naszych rozmówców.

Na przykład w serwisach społecznościowych?


Facebookiem i własną prezentacją na nim cieszą się osoby narcystyczne. Osoby z borderline mają swoje profile na Facebooku, ale koncentrują się na poprawianiu swojej wizytówki tak, jakby nie były pewne, ani tego kim są, ani tego co z siebie pokazać innym.

Jest też w internecie specjalne forum dla osób z zaburzeniem borderline, określających siebie jako „borderki” gdzie nawet moderator ma pseudonim "NICKT, zaś podtytuł strony głosi: „zapanujmy nad chaosem”. Nicki forumowiczów dobrze pokazują kłopoty z tożsamością, np. „Bezimien2a”, „Izolacjatodar” czy „Blue Clown”. Wpisy na forum dobrze pokazują, ze osoby borderline mają kłopot z granicami, które wciąż przekraczają, jakby domagały się kary. Jakby przywykły do tego, że inni zawstydzają je, krytykują i karzą i nie mogły bez tego żyć. Jedna z osób na przykład, usilnie domaga się by ją „zbanować”, wyrzucić z forum: „: "Kto zrobi wreszcie porządek na tym forum? Nie widzicie, że na zbyt wiele sobie pozwalam? Co mam jeszcze zrobić, żeby dostać bana itp?". Borderline uparcie wbija sobie gole, prowokuje innych by go odrzucili, ukarali.

Czy taka osoba ma szansę na sukces w pracy?

Nie, ona prędzej czy później sama zniszczy swoją karierę. Jeśli tylko sukces będzie blisko, zacznie sabotować swoje osiągnięcia, doprowadzając do porażki. Jej zachowania raczej prędzej niż później zniechęcą otoczenie, przerażą lub w najlepszym wypadku zmęczą szefa. Osób narcystycznych można nie lubić jednak się z nimi liczymy. Osoby borderline robią wszystko by nie liczył się z nimi nikt.. Otoczenie ma dość zmiennych nastrojów i przekraczania granic, niedotrzymanych terminów, nagle porzuconych zadań i przede wszystkim roszczeń: domagania się specjalnych warunków, specjalnych spotkań, dodatkowych terminów, ekstra egzaminów. Takie osoby, mimo dużych niekiedy kwalifikacji i kompetencji nie są w stanie poradzić sobie ze sobą w dzisiejszym, zmiennym ale i bardzo wymagającym świecie.

Ale nie są poza tym światem? Żyją między nami i próbują sobie radzić?

Próbują w tym sensie, że żyją. W swoim przekonaniu bardzo się starają, ale ich autodestrukcyjne zachowania są uciążliwe a nawet niezrozumiałe dla otoczenia, które nie wie co mogłoby dla nich zrobić i w końcu nie chce nic zrobić.. Na wspomnianym forum dla „borderków” znalazłam taki wpis: "Zażalam się, że nikt z forumowiczów nie chce mi pożyczyć książki pod tytułem 'Uratuj mnie'. Przecież ją oddam". Ten wpis dobrze pokazuje problem. Piszący chciałby żeby mu pomóc, więcej, błaga o ratunek, ale wyraża to agresywnie, ma pretensje do świata, świat więc go nie uratuje i w ten sposób nigdy nie dostanie tego, czego chce.

Jak radzić sobie z borderline w związku?


Prawdę mówiąc partner jest dość bezradny, bo ma do czynienia z osobą, którą targają silne, negatywne emocje. W dodatku z osobą, która natychmiast zaprzeczy, że ma jakiś problem ale łatwo oskarży właśnie partnera. Będzie się starać oddać mu swój negatywny nastrój, sprawić, żeby to partner czuł się zakłopotany, stropiony i zły. Z osobą borderline czujemy się trochę tak, jak w tym nierozwiązywalnym zadaniu matematycznym – nie daje się pójść do przodu, a frustracja narasta. Partner oskarżany jest o to, ze się nie stara, nie rozumie, nie przychodzi pomocą a na pewno mógłby i powinien wiedzieć jak. Partner z jednej strony musiałby potwierdzać taką osobę – rozumieć, że może czuć się tak, jak się czuje ale z drugiej, musiałby tez wytyczać jakieś nieprzekraczalne granice, mówić na co się na pewno nie zgodzi. Partner osoby z borderline zwykle nie ma cierpliwości dla tylu pretensji i tylu zmiennych nastrojów.

Czy zaburzenie borderline jest groźne?

Tak, ale zagrożenie raczej nie polega na tym, że ktoś może popełnić samobójstwo, choć może się i tak zdarzyć. Groźne jest to, że osobowość borderlineniszczy osobę, która na to zaburzenie cierpi. Borderline codziennie niszczy swój potencjał, dręczy innych i niebywale dręczy sam siebie. Nie daje sobie szans by pokazać się takim jakim chciałby być widziany, nie umie tez dostać tego, czego chce. Agresja i autoagresja to niemiłe formy życia.

Czy borderline można wyleczyć, zaleczyć, czy też złagodzić jego objawy?


Terapeuci rozpoznają to zaburzenie bardzo dobrze i chyba dobrze je leczą, pomimo że terapia jest długa i bardzo trudna. Wielka znawczyni pacjentów borderline Marsha Linehan mówi, że terapię można porównać do siedzenia z pacjentem na tyczce wiszącej nad Wielkim Kanionem, na drucie wysokiego napięcia. Terapeuta nie może wykonać żadnego gwałtownego ruchu, ani wychylić się zbytnio do tyłu, bo pacjent spadnie. Musi delikatnie, powoli, przesuwać się wraz z pacjentem w kierunku środka dbając o wzajemną równowagę. Raczej trudne, prawda? Jednak terapeuci radzą sobie z osobami z tym zaburzeniem dobrze bo jednocześnie intensywnie rozwija się wiedza zarówno o tym zaburzeniu jak i o zasadach jego terapii..


Krystyna Drat - Ruszczak, dr hab, prof. SWPS na Wydziale Zamiejscowym w Sopocie. Kieruje Katedrą Zastosowań Psychologii i Zakładem Psychologii Klinicznej i Zdrowia. Jest psychologiem klinicznym, interesuje się diagnozą psychologiczną, terapią, społecznymi mechanizmami zaburzeń osobowości, psychopatologią Ja i schizofrenią. Przez wiele lat prowadziła psychoterapię chorych na oddziałach zamkniętych w Szpitalach we Fromborku i Gdańsku. Jej prace dotyczą psychoanalizy, schizofrenii, zjawiska uciszania się kobiet i współczesnych zaburzeń osobowości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz