wtorek, 23 grudnia 2014

Dlaczego mam się na to zgadzać?

Wyobraźmy sobie, że jest ktoś, kto choruje na raka kości. Bardzo bolesna choroba. Najczęściej kończy się dużymi dawkami morfiny, bo ludzi z bólu skręca. Ten człowiek żyje z dnia na dzień ze strasznym bólem.Wyobraźmy sobie, że wali w pysk niewinnego przechodnia. Ten się obrusza i pyta, za co to?A zbolały odpowiada: Ha, co to za ból! Mnie to boli, twój ból to żaden ból.

Nie zgadzam się.

Nie zgadzam się i dlatego piszę. Nikt nie ma prawa ranić dlatego, że coś go w środku boli. Nie robię nikomu krzywdy, jestem przechodniem. Przeminę. Nie jestem worem do bicia dla rozwydrzonych, rozchwianych emocjonalnie poszukiwaczy swojego cierpienia!

Gdy różne twarze kreowane dla odmiennych sytuacji oddalają się od siebie, ten dystans wytwarza cierpienie. Rozdarcie. Gdy emocje oddalają się od siebie, gdy nie są adekwatne do wydarzeń wokoło - to ten rozjazd też powoduje cierpienie. Ale nikomu nie robi się lżej, gdy kogoś zaczyna też boleć. Jednak, żeby to zobaczyć, trzeba zacząć patrzeć na ludzi wokoło. Trzeba ich dostrzec i uszanować.

Ludzie, na których nam zależy. Ludzie, z którymi współistniejemy są lustrem. Bez nich trudno jest zdefiniować dobro i zło. To w ich oczach odnajdziemy odbicie siebie, w ich reakcjach znajdziemy chwilową, kojącą prawdę.

1 komentarz:

  1. No jak tak postawic sprawe, to nikt sie nie zgodzi!!!!

    OdpowiedzUsuń